Utrata pasa mistrzowskiego, ponowne roszady w Legii. Sportowe podsumowanie tygodnia
Ubiegły tydzień upłynął nam pod znakiem sporych zmian na piłkarskim podwórku nad Wisłą. Wielkie emocje mają za sobą również fani mieszanych sztuk walki. Co jeszcze działo się w sportowym świecie? O tym przeczytacie w naszym dzisiejszym artykule. Serdecznie zapraszamy.
W Warszawie bez zmian
Wiecie, w czym tkwi największy paradoks warszawskiej Legii? Mimo iż Wojskowi to najbardziej utytułowana drużyna piłkarska w Polsce, to sposób zarządzania nią wciąż daleki jest od ideału. Najnowszy przykład? Niedawne zwolnienie trenera Czesława Michniewicza.
Część z Was może przedstawić argument, że Legioności notowali przecież jeden z najgorszych startów sezonów w historii swoich występów w Ekstraklasie. To prawda. Taki stan rzeczy był jednak wypadkową kilku innych. Jedną z nich były chociażby totalnie niezrozumiałe transfery Radosława Kucharskiego.
To właśnie kilku graczy z najnowszego zagranicznego zaciągu dyrektora sportowego Legii okazało się zadać swoisty decydujący cios Polskiemu Mourinho.
Dariusz Mioduski zdecydował ostatecznie o pożegnaniu ze szkoleniowcem urodzonym w białoruskiej Brzozówce, a nie ze wspomnianym gronem zawodników o wątpliwej jakości piłkarskiej. Czy prezes Legii pożałuje tej decyzji? Ależ oczywiście! Pytanie tylko, kogo zdecyduje się zatrudnić w jego miejsce. Trenerów prezentujących podobny poziom jest w Polsce bardzo mało. A nawet jeśli się nagle pojawią, to niekoniecznie muszą chcieć współpracować z panem Mioduski. Wszak jak widać taka współpraca nie należy do najprzyjemniejszych.
Polska siła została w domu
Na galę numer 267 pod szyldem UFC czekano w Polsce już od kilku dobrych tygodni. Konkretnie od momentu, w którym ogłoszono, iż to właśnie w Abu Dhabi do drugiej obrony pasa mistrzowskiego wagi półciężkiej stanie Jan Błachowicz.
Jego rywalem został ogłoszony Glover Teixeira. Pozornie oponent ten miał nie należeć do zbyt wymagających. Wszak 42-lata na karku robi już swoje. Z wiekiem człowiek traci bowiem na zwinności i szybkości. To jednak tylko teoria.
Już od pierwszych minut walki mistrzowskiej Janek zdawał się nie być w optymalnej formie. Widać było znaczną różnicę w porównaniu do poprzednich pojedynków z Israelem Adesanyą czy też Dominickiem Reysem. Czy było to wynikiem jakiegoś błędu w przygotowaniach, czy też zaważyła po prostu słabsza dyspozycja dnia? To już pytanie do sztabu szkoleniowego cieszynianina.
Ostatecznie całe starcie zakończyło się dokładnie trzy minuty i dwie sekundy po rozpoczęciu rundy numer dwa w skutek duszenia zza pleców w wykonaniu brazylijskiego fightera.
Błachowicz na konferencji prasowej zapowiedział, że chciałby otrzymać szansę rewanżu. Nie mamy wątpliwości, że takową szansę dostanie. Kiedy ona jednak nastąpi? Zdaje się, że na decyzję w tej sprawie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.