Liga Narodów przekleństwem Jerzego Brzęczka?
Źródło: Mike / Pexels
Stworzenie tworu o wdzięcznej nazwie Ligi Narodów miało być zabiegiem mającym na celu nadanie specjalnej rangi spotkaniom towarzyskim, które rozgrywane są zwykle pomiędzy kolejnymi eliminacjami do wielkich imprez.
Choć w teorii premierowa edycja tej imprezy była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, to aktualna edycja będzie raczej tylko poligonem doświadczalnym dla większości reprezentacji narodowych przed zbliżającym się Mistrzostwami Europy. Jak w pierwszych dwóch spotkaniach spisali się Polacy? Czy jesteśmy gotowi na przyszłoroczne EURO? Zapraszamy do lektury.
Taktyczna bojaźń
Miniony weekend z rozgrywkami ligowymi pokazał, iż zarzuty o braku warsztatu trenerskiego, a przede wszystkim wiedzy taktycznej, które wszem i wobec kierowane są w stronę szkoleniowca reprezentacji Polski są w pełni uzasadnione.
Gol oraz znakomite spotkanie w wykonaniu Mateusza Klicha. Trafienia w sparingach Piotra Zielińskiego oraz Sebastiana Walukiewicza. Niektórzy dość prześmiewczo twierdzą, że jest to „efekt Brzęczka” i doskonałej pracy na reprezentacyjnym zgrupowaniu. Prawda jest niestety zgoła inna.
Ustawianie piłkarzy na nienaturalnych pozycjach, a także nakładanie na nich nietrafionych założeń taktycznych. To tylko początek całej listy problemów, z jakimi boryka się szkoleniowiec urodzony w Truskolasach.
Poligon doświadczalny
Liga Narodów. Impreza, która dla większości trenerów europejskich drużyn jest tylko poligonem doświadczalnym i okazją na przetestowanie nowych ustawień zespołu. Jerzy Brzęczek robi natomiast wszystko, abyśmy odnosili wrażenie, że każde kolejne spotkanie rozgrywane w jej ramach było przysłowiową „walką na śmierć i życie”.
Istnieje pewna teoria mówiąca o tym, że 49-latek w obawie przed krytyką oraz utratą posady stawia raczej na sprawdzone rozwiązania i tym sposobem chce utrzymać się na stołku aż do przyszłorocznych mistrzostw. Czy taka metoda nie będzie jednak destrukcyjna dla polskiej piłki nożnej?
Potrzeba zmian
Dla wielu z Was ta opinia wyda się z pewnością nieco kontrowersyjna. My jednak uważamy, że podczas kadencji Zbigniewa Bońka na stanowisku prezesa PZPN polska piłka nie zrobiła nawet najmniejszego kroku w przód.
Spore ego samego prezesa, a także doskonała praca marketingowa otoczenia reprezentacyjnego może delikatnie rozmywać ten obraz. Rzeczywistość jest jednak brutalna.
Czy roszady w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej, a także powierzenie funkcji pierwszego szkoleniowca komuś o zdecydowanie lepszym warsztacie byłyby działaniami dającymi nadzieję na poprawę sytuacji piłki nożnej w Polsce?
Złote pokolenie
Mamy aktualnie jedne z najlepszych piłkarskich pokoleń w historii. Co do tego nikt nie ma chyba najmniejszych wątpliwości. Przeanalizujmy jak wygląda to na poszczególnych pozycjach w kontekście zbliżającego się EURO:
- Bramkarz – kilku zawodników o podobnym poziomie zaawansowania z delikatnym liderem w osobie Wojtka Szczęsnego.
- Środek obrony – pewnym Bednarek, doświadczony Glik oraz pukający ochoczo do drzwi składu pierwszej kadry Sebastian Walukiewicz.
- Boki defensywy – niezwykle silnie obsadzona prawa strona obrony, a także lewa, na której Maciej Rybus powinien toczyć bój o wyjściowy skład z Arkadiuszem Recą.
- Środek pomocy – konkurencja równie wielka jak chociażby na pozycji bramkarza. Ustawienie zawodników w tej części boiska zależy głównie od koncepcji taktycznej na konkretne spotkanie. Jedno jest pewne – mamy w czym wybierać.
- Skrzydłowi – jedna z największych bolączek naszej reprezentacji. W sytuacji gdy Kamil Grosicki nie jest w formie, to nasze boki pomocy w zasadzie nie istnieją. Melodią przyszłości i nadzieją na poprawę poziomu tej formacji są ostatnie występy Sebastiana Szymańskiego oraz Kamila Jóźwiaka. Kto wie, być może za kilka lat będziemy się zamartwiać o to, że nie posiadamy w składzie odpowiedniej osoby, która umiejętnie wykańczałaby ich doskonałe dośrodkowania.
- Atak – Lewandowski i długo, długooooo nic. Niedawno zakończone zgrupowanie pokazało, że formacja ataku bez Roberta Lewandowskiego zupełnie nie istnieje. Strach pomyśleć co z naszą kadrą za kilka lat, gdy RL9 przejdzie na zasłużoną emeryturę. Czy Piątek bądź Milik zdołają wreszcie spełnić pokładane w nich nadzieje?
Spora część polskich kibiców twierdzi, że nawet szary człowiek z podstawowym pojęciem o piłce byłby w stanie nadać naszej reprezentacji pewien styl, który sprawiłby, iż jej oglądanie nie byłoby szkodliwe dla zdrowia, jak ma to miejsce obecnie.
Na drastyczne zmiany w polskiej piłce nie mamy jednak na tę chwilę co liczyć. Być może rewolucja będzie miała miejsce wraz z przejęciem władzy przez kolejnego z prezesów. Czy wtedy za sterami siądzie wreszcie ktoś, kto będzie potrafił podjąć odważną, męską decyzję? Miejmy taką nadzieję.