Kolejny dzień z europejskimi pucharami. Czy reszta polskich ekip pójdzie w ślady Legii?
Źródło: Wikipedia
Za kilka lat o stylu nikt nie będzie pamiętał. Takie motto przyświecało prawdopodobnie warszawskiej Legii przed wtorkową potyczką z Florą. Choć Wojskowi zameldowali się w kolejnej fazie eliminacji Ligi Mistrzów, to sposób, w jaki uzyskali ten awans, pozostawia z pewnością wiele do życzenia. Czy na większe fajerwerki możemy liczyć w czwartkowe popołudnie? Spróbujmy się nad tym przez chwilę zastanowić.
Grosz do grosza, a będzie kokosza
Od najbardziej religijnej z polskich drużyn (przynajmniej z racji pochodzenia) rozpoczną się emocje, jakimi będziemy świadkami w ramach rewanżowych starć II rundy eliminacji Ligi Konferencji. Punktualnie o 19:00 na Stadionie Miejskim w Częstochowie miejscowy Raków spróbuje zmazać plamę z pierwszego spotkania w Mariampolu. Tam gra podopiecznych Marka Papszuna pozostawiała bardzo wiele do życzenia.
Jako jedną z przyczyn kiepskiej dyspozycji Medalików podczas potyczki na Litwie wymieniano między innymi stres związany z debiutem drużyny w europejskich pucharach. Trzeba bowiem pamiętać, że częstochowianie nigdy wcześniej nie mieli okazji rywalizować z innymi drużynami w jakichkolwiek rozgrywkach piłkarskich na Starym Kontynencie.
Nie da się ukryć, że gra w eliminacjach do nowego tworu UEFA jakim jest Liga Konferencji, wiąże się z solidnym zastrzykiem gotówki. Przynajmniej jak na polskie warunki. Oto kwoty, jakie przewidziane są za udział w każdej z kolejnych rund eliminacyjnych:
- 1. runda kwalifikacji: 150 000 euro
- 2. runda kwalifikacji: 350 000 euro
- 3. runda kwalifikacji: 550 000 euro
- faza play-off: 750 000 euro
Inauguracyjny występ częstochowian w rozgrywkach PKO Ekstraklasy pokazał, że gracze ze Śląska doskonale pamiętają, jak należy poszukiwać drogi do bramki rywali. Czy więc pierwsze starcie z Suduvą było tylko przysłowiowym wypadkiem przy pracy? Mamy taką nadzieję i gorąco trzymamy kciuki za awans Rakowa do kolejnej rundy.
Awans tylko formalnością?
Zdecydowanie najlepsze wrażenie w ubiegłym tygodniu zostawili po sobie zawodnicy Śląska Wrocław. Gdyby nie delikatne rozluźnienie w końcowym fragmencie spotkania, to ich zwycięstwo nad Araratem mogłoby być jeszcze bardziej okazałe.
Dwubramkowa przewaga przed rewanżem wydaje się być w miarę bezpieczna, choć po ligowej batalii z Wartą Poznań można mieć delikatne obawy. Wszystko przez dyspozycję formacji defensywnej wrocławian w tymże starciu.
Jacek Magiera dał się jednak do tej pory poznać jako szkoleniowiec, który dokładnie wie co robi. Jeśli w meczu z Wartą posłał do boju nieco eksperymentalną linię obrony, to z pewnością miał w tym jakiś zamysł. W czwartkowej potyczce z Araratem na podobne błędy jak te niedzielne nie będzie już miejsca. Piłkarze z Dolnego Śląska wiedzą o tym zapewne doskonale.
Pogoń musisz
Spośród opisywanej trójki bezsprzecznie najtrudniejsze zadanie w spotkaniu rewanżowym czeka na zawodników szczecińskiej Pogoni. Już kilka chwil po zakończeniu losowania było bowiem wiadomo, że aktualni wicemistrzowie Chorwacji to przeciwnik, z którym o awans będzie piekielnie trudno.
Ku zdziwieniu kibiców zgromadzonych na obiekcie w Szczecinie premierowe starcie toczyło się jednak przez dłuższy czas pod dyktando ich ulubieńców. Gdyby podopiecznym Kosty Runjaića udało się wtedy postawić przysłowiową kropkę nad i, to do rewanżu mogliby podchodzić już z nieco spokojniejszą głową. Bezbramkowy remis komplikuje więc nieco poczynania Portowców. Czy mimo uda im się wyeliminować drużynę prowadzoną przez byłego szkoleniowca Lecha Poznań?
Wiara w triumf gości jest w tej rywalizacji dość kiepska. Należy jednakże zaznaczyć, że nie takie niespodzianki w futbolu już widywaliśmy. O tym czym na zakończenie zmagań polskich drużyn w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji będziemy świadkami kolejnej, przekonamy się już niebawem.